Pierwsze fantasy historyczne o Kętach niebawem na półkach księgarni! - rozmowa z autorem powieści Kęty pl

Pierwsze fantasy historyczne o Kętach niebawem na półkach księgarni! - rozmowa z autorem powieści

KANTHY. Od wszelakich złych przygód… „to fantasy historyczne, w którym prawdziwe dzieje i postacie przeplatają się z fikcją literacką, lokalnym folklorem Księstwa Cieszyńskiego i Oświęcimskiego, zasłyszanymi legendami oraz wszechobecną magią”. Tak książkę opisuje jej autor Przemysław Samuel Gąsiorek – 33-letni kęczanin, miłośnik historii i fantasy, którego marzeniem było przelać na papier dzieje średniowiecznego miasteczka Kanthy, okraszone nieposkromioną wyobraźnią i fantazją, i… ofiarować je mieszkańcom.

Pierwsze fantasy historyczne o Kętach niebawem na półkach księgarni! - rozmowa z autorem powieści Kęty pl
Pierwsze fantasy historyczne o Kętach niebawem na półkach księgarni! – rozmowa z autorem powieści Kęty pl

Redakcja: O czym jest Twoja powieść?

Przemysław Samuel Gąsiorek: Powieść jest o średniowiecznych Kętach i okolicach, które kiedyś, akurat w roku 1413, w którym toczy się akcja książki, należały do Księstwa Cieszyńskiego. Rok później powtórnie wyodrębnia się Księstwo Oświęcimskiego – dorósł młodociany książę Kazimierz. Co jeszcze ciekawe, mało osób zdaje sobie z tego sprawę, że w tym czasie nie należeliśmy do Korony Polskiej, ale byliśmy jak i reszta księstw śląskich lennikiem Królestwa Czech, Wacława IV. Można by powiedzieć więc, że byliśmy Czechami. Choć tak naprawdę proces formowania świadomości narodowej był bardzo elastyczny, a w naszych regionach byliśmy bardzo „multikulti” jakbyśmy to dzisiaj kolokwialnie nazwali.

Redakcja: Dlaczego wybrałeś Kęty?

Przemysław Samuel Gąsiorek: Sam pochodzę z Kęt i mocno jestem z nimi związany. Nawet kiedy studiowałem w Katowicach i później przez krótki czas pracowałem na Śląsku zawsze brakowało mi mojego rodzinnego miasta, takiego życia małomiasteczkowego. Tu też mam wielu znajomych.

Redakcja: Jakie postaci spotkamy w Kanthy?

Przemysław Samuel Gąsiorek: Przewija się tam postać Jana Kantego, który wtedy, w roku 1413 ma 23 lata i rozpoczyna naukę na Studium Generale, czyli późniejszej Akademii Krakowskiej. Pojawia się także Dobiesław Puchała – szlachcic, książę Bolko Cieszyński i kilku jego rycerzy. Głównym bohaterem jest jednak Jaczemir – postać fikcyjna. To młody, 19-letni chłopak, który po ciężkiej pracy w polu, wpada na kufel jęczmiennego piwa do karczmy Zakątek. Tak się składa, że akurat do karczmy zajechał wtedy pochodzący z dzisiejszego pogranicza polsko-niemieckiego szlachcic Gotfryd Engelhardt, co raczej było rzadkością na naszych terenach. Szlachcic namiętnie przegrywał w kości z lokalnymi mieszczanami. Jaczemir pomyślał, że spróbuje także swoich sił i zagra, skoro tak łatwo – w jego mniemaniu – można było pomnożyć majątek. Jak się okazało, nie było to wcale takie proste. Ten młody chłopak przegrał wszystkie swoje oszczędności… i od tego zaczynają się jego perypetie. Jaczemir stara się szybko odrobić stracony majątek, który zbierał przez kilka nastoletnich lat na zaślubiny mające wydarzyć się niebawem. Zaczyna się imać różnych dziwnych prac. Nie będzie pieniędzy, nie będzie zaślubin… I tak mam nadzieję, że zgrabnie przeplatam fikcję literacką z elementami historii. Oczywiście, jak to w fantasy, pojawiają się postaci z folkloru, trochę słowiańskich demonów i inne straszydła, a także odrobina magii. Starałem się przede wszystkim oddać mentalność ludzi średniowiecza na tym terenie, klimat tego miejsca. Dużo też jest tworów mojej wyobraźni wkomponowanych w cały ten świat.

Redakcja: Gdzie rozgrywa się akcja?

Przemysław Samuel Gąsiorek: Wiele lokacji i faktów historycznych rozmywa się przez moją fantazję. Jeśli chodzi o średniowiecze, to sporo wiemy, ale dużo faktów jest też nam obcych. Części dowiadujemy się z zachowanych eksponatów, trochę możemy wyczytać choćby w zapiskach kościelnych, ale ta historia w dużej mierze polega także na wymyśleniu pewnych teorii, na takim składaniu jak z puzzli, których wiele brakuje. Wykorzystywałem te brakujące elementy i niedopowiedzenia starając się w te miejsca wchodzić i wypełniać je fikcją literacką, tą moją fantazją. Duża część miejsc jest prawdziwych, ale sporo jest wymyślonych przeze mnie, jak choćby karczma Zakątek. Umiejscowiłem ją na rogu Rynku. Jakaś karczma na pewno wtedy istniała, ale nie wiemy, czy stała w tym miejscu, nie znamy również jej nazwy. Wiem, że lokalni piwowarzy mieli prawo serwowania tutaj piwa. Okazuje się również, że mieliśmy bardzo dobry kęcki browar w okresie średniowiecza, a piwo trafiało na sam królewski dwór do Władysława Jagiełły.

Redakcja: Czy zachowała się nazwa browaru?

Przemysław Samuel Gąsiorek: Nie udało mi się dotrzeć niestety do tych informacji. Być może jakiś historyk będzie w stanie podać tą nazwę. Ja nazwałem go w powieści browarem Mistrza Johannesa. Jeżeli miał inną… jestem otwarty na merytoryczną krytykę, jeśli ktoś będzie chciał coś uzupełnić w mojej powieści czy popolemizować, to zachęcam do dyskusji. Może kolejne wydania wzbogacę o kilka stron wyjaśnień, a autorów tych pomysłów, dopowiedzeń, chętnie wymienię w przypisach. Choć jeszcze raz zaznaczę, że jest to mój wykreowany świat, jest to literatura fantasy, więc nie oczekujcie Drodzy Czytelnicy odwzorowania lokacji w skali 1:1.

Redakcja: Jeśli chodzi o prawdziwe miejsca, zdradzisz choć jedno, w którym znajdziemy się czytając książkę?

Przemysław Samuel Gąsiorek: Na pewno same Kęty i okolice jako obszar geograficzny. Także Gigersdorf czyli Gilowice, Studium Generale w Krakowie, kościół św. św. Małgorzaty i Katarzyny w Kętach oraz cmentarz, który wtedy się przy nim znajdował, Dom Miar i Wag, folwark wójta niedaleko Podlesia przy rzece Sole, to są te lokacje prawdziwe.

Redakcja: Podobno pisząc książkę, autor zawsze wplata w nią trochę samego siebie. Czy tak stało się również w Kanthy?

Przemysław Samuel Gąsiorek: Jeżeli chodzi o Kanthy, pojawia się tutaj wielopłaszczyznowość, różne filozofie w powieści się ze sobą zderzają, jest dużo odniesień do Boga, walki dobra i zła również, a może przede wszystkim na poziomie metafizycznym. Jako katolik i osoba dość religijna z osobistymi przeżyciami i cudami jakie się w moim życiu wydarzyły – chciałem, by boskie ingerencje, działania aniołów pojawiły się także tutaj. Kilka razy główny bohater wyciągany jest z opresji właśnie w ten sposób, przez Boga. Ale od razu zaznaczę, że starałem się, aby nie było to Deus ex machina, bo samemu irytuje mnie w książkach i filmach, gdy nagle akcja rozwiązuje się ot tak po prostu i jest mega nielogicznie skracana.

Jest także motyw przegrania w kości przez Jaczemira. Muszę się przyznać, że jest to też mój osobisty wątek, ponieważ nałogowo grałem w pokera przez 7 lat. Chciałem ten element hazardu przemycić do książki i część ze swoich przeżyć oddałem Jaczemirowi. W powieści wplotłem wiele ze swojego własnego doświadczenia – jak czuje się uzależniony od hazardu człowiek, kiedy nie do końca może sobie zaufać, kiedy kolejny raz upada…

Redakcja: Fantasy historyczne wymaga zapewne od autora zamiłowania do lokalnej historii…

Przemysław Samuel Gąsiorek: To prawda, jestem miłośnikiem historii. Jeśli jednak chodzi o historię regionu, to zgłębiłem ją przed pisaniem książki. W tym przypadku musiałem zrobić konkretny research, przewertować sporo książek, jak np. Monografię Kęt, Monografię Bulowic, artykuły z kęckiego muzeum, prace naukowe o pograniczu polsko-czeskim, książki o obyczajowości średniowiecznych ludzi, itd. Takie półroczne badania były potrzebne, by wgryźć się w tę tematykę.

Redakcja: Z kim współpracowałeś wczytując się w historię Kęt?

Przemysław Samuel Gąsiorek: Wspaniale wspominam współpracę z Muzeum im. A. Kłosińskiego w Kętach. Zostałem życzliwie przyjęty przez dyrektora Łukasza Gieruszczaka. Często też zasięgałem porady mediewisty pana Janusza Kudłacika. Czasami inspiracji dostarczał mi pan Tadeusz Dryja z Towarzystwa Miłośników Kęt, blog pani Marty Tylzy-Janosz, a jeżeli chodzi o dzieje Księstwa Cieszyńskiego to rozmawiałem często z panem Władysławem Żaganem – twórcą popularnego, internetowego bloga „Principatus Teschinensis”. To były bardzo merytoryczne rozmowy i dużo z nich wyniosłem.

Redakcja: Czy w planach jest kontynuacja powieści?

Przemysław Samuel Gąsiorek: Chciałbym żeby Kanthy było trylogią. W części pierwszej zostawiłem kilka furtek dla tomu II. Jeżeli uda mi się napisać kolejne dwa tomy, to będzie tam też trochę wędrówek po Beskidach, Cieszynie, a resztę zostawię w tajemnicy. Mogę jedynie zdradzić, że mam bardzo ciekawy jeden z wątków. Tu będą Państwo na pewno zaskoczeni, jak potoczy się dalsza akcja i do jakiej epoki jeszcze wskoczymy. Zdradzę, że tom drugi już się powoli pisze… W sumie fajnie jakby tak sam się pisał. Ciężko nad nim pracuję.

Redakcja: Jak zaczęła się twoja przygoda ze światem fantasy?

Przemysław Samuel Gąsiorek: Z fantasy jestem związany właściwie od dziecka, słuchając jeszcze na kasetach magnetofonowych Baśni Braci Grimm czy Baśni Andersena, bo fantasy to jest właśnie taka baśń tylko dla starszych dzieci – dorosłych. Czyli od takich baśni jak Jaś i Małgosia, Brzydkie Kaczątko, Śpiąca królewna, które mnie bardzo inspirowały, poprzez opowieści mojego taty, fantastykę tym razem w kierunku science fiction i filmów, które się wtedy pojawiały na ekranie, jak np. Predator, Piąty Element czy Gwiezdne Wrota, a potem znów powrót do fantasy, jak choćby przy lekturach szkolnych: Akademia Pana Kleksa. A takie już szczególnie mocne zaprzyjaźnienie z gatunkiem trwa od 6 klasy podstawówki, gdy otrzymałem na gwiazdkę od rodziców Harrego Pottera. Na początku bardzo nie podobała mi się ta książka, ciężko było przebrnąć przez pierwsze 50 stron. Ale ponieważ był to prezent, nie wypadało nie przeczytać. A potem – byłem zachwycony i z niecierpliwością wyczekiwałem pojawienia się kolejnych tomów – moja przygoda z Harrym Potterem trwała aż do czasów studenckich. Po drodze były inne pozycje fantasy przejścia, jak Alicja z Krainy Czarów czy Opowieści z Narni. Potem kultowy Władca Pierścieni – high fantasy, a później Trylogia Husycka Sapkowskiego w klasie maturalnej, która bardzo mocno wpłynęła na moją twórczość.

Redakcja: Mówisz, że opisana przez Ciebie historia narodziła się z chaosu inspiracji, przemyśleń i zamiłowania do fantasy. Co spowodowało, że zacząłeś myśleć o napisaniu swojej własnej powieści?

Przemysław Samuel Gąsiorek: To było w klasie maturalnej, już wtedy z przyjaciółmi stworzyliśmy takie pierwsze Kanthy. Często graliśmy w gry typu Dungeons & Dragons czy Warhammer, są to gry fabularne, opowiadane, w których jedna osoba jest narratorem. Miałem akurat taką okazję, że to ja najczęściej byłem tym narratorem i kreowałem wcześniej pewien świat, a koledzy jako bohaterzy mieli w tym świecie grać, próbować rozwikłać zadania. W stworzonym przez nas Kanthy akcja działa się właśnie w Kętach i pomyśleliśmy, że fajnie by było, aby dowiedziało się o tym szersze grono osób, że byłoby przyjemnie mieszkańcom przeczytać coś w tym stylu o rodzinnym mieście. Ten pomysł kotłował się w mojej głowie przez 13 lat, a potem nagle nastał czas pandemii, który dał mi dużo wolnego czasu i dzięki temu udało mi się ją napisać.

Redakcja: Ile trwało pisanie powieści?

Przemysław Samuel Gąsiorek: Trwało to ok. 3 tys. godzin. Samo pisanie może troszkę krócej, ok. 7 miesięcy wręcz rzemieślniczej pracy po 8 godzin dziennie, tzw. pierwszego draftu. Później poprawki, wersję tę dałem kilku beta-readerom, którzy przeczytali, przebrnęli przez pierwszy szkic, dając mi wiele uwag, do których mogłem się ustosunkować. Naniosłem więc fabularne poprawki i wysłałem książkę do redakcji. Tam pomogła mi pani Beata Wojciechowska-Dudek. Książka wróciła do mnie, potem kolejne poprawki, po których powędrowała do korekty. Łącznie z małymi przerwami trwało to dwa lata.

Redakcja: Do jakiego odbiorcy jest skierowana książka?

Przemysław Samuel Gąsiorek: Ostrzegę od razu, bo działam w branży związanej z dziećmi, jestem popularyzatorem nauki, nie jest to książka ani dla młodzieży, a tym bardziej dla dzieci. To pozycja przede wszystkim dla osób dorosłych, na pewno powyżej 18stego roku życia. Żeby zrozumieć niektóre przesłanki, alegorie, trzeba z pewnością wykazać się większym doświadczeniem życiowym. Ponadto, ze względu na pojawiającą się brutalność czy okrucieństwo, nie jest to powieść dla młodego czytelnika. A tak szerzej, kieruję ją w stronę wszystkich fanów fantasy, osób lubiących lokalną historię, ale mam też nadzieję, że zainteresuje ona większe grono czytelników, którzy potraktują tę książkę jako rozrywkę.

Redakcja: Mogą pojawić się problemy z zaśnięciem po przeczytaniu?

Przemysław Samuel Gąsiorek: Mogą. Zdarzają się mocne rozdziały, a niektóre akapity z pewnością pozostawią trwały uszczerbek na zdrowiu psychicznym (śmiech). Jedna z beta-czytelniczek napisała, że miała problem z przespaniem nocy po jednej ze scen. Z jednej strony to budujące dla mnie – wiem, że trafiłem i przesłanie zostało dobrze odebrane, i faktycznie nie tylko ja miałem wrażenie, że dana scena jest mocna, z drugiej oczywiście współczuję, że była to bezsenna noc (śmiech).

Redakcja: Czy to jest Twoja pierwsza książka?

Przemysław Samuel Gąsiorek: Tak, jest to mój debiut literacki. Wprawdzie wcześniej pojawiały się na rożnych stronach internetowych moje opowiadania, ale głównie były to jednak opowiadania „do szuflady”. Przyznam się, że zaczynałem dwie książki, obie zostały przerwane w trakcie pisania, może kiedyś do nich wrócę. Natomiast do Kanthy podszedłem z innym nastawieniem. Paradoksalnie pomógł też czas pandemii i obiecałem sobie, że tym razem dowiozę projekt do końca. I udało się! Jako debiut trafi niebawem w ręce czytelników. Przyznam, że jestem mega ciekawy opinii każdego z nich!

Redakcja: Premiera planowana jest na 29 listopada. Czy można już zamawiać publikację?

Przemysław Samuel Gąsiorek: 29 listopada to data, kiedy książka pojawi się fizycznie w księgarni TuCzyTam u pani Ewy Madej w Kętach i od razu zostanie też rozesłana do osób, które zakupiły ją w przedsprzedaży. Można ją już zamawiać na stronie internetowej księgarni (link do zamówienia: https://tuczytamkety.pl/kanthy-od-wszelkich-zlych-przygod-1)

Pierwsze wydanie to 500 egzemplarzy. 29 listopada prawdopodobnie zasiądę za stoliczkiem w tejże zaprzyjaźnionej księgarni i kto tylko będzie miał taką ochotę, temu pozostawię pamiątkowy wpis.

Redakcja: Czekamy więc z niecierpliwością i dziękujemy za rozmowę.

Zamów Fotowoltaikę, pompę ciepła w
Power Green  Fotowoltaika, Pompy Ciepła, 
Power Green Fotowoltaika, Pompy Ciepła
ul. Unii Europejskiej 1, 32-600 Oświęcim
+48 517 387 014
+48 517 385 719

Kupuje Lokalnie  w Polecane Firmy

 

Źródło:
Urząd Gminy Kęty
Rynek 7
32-650 Kęty
Centrala:    33/844-76-00
Burmistrz:  33/844-76-70
epuap: /k67nuct19p/skrytka
Godziny pracy:
  • poniedziałek: 7:30 – 15:30
  • wtorek: 7:30 – 17:00
  • środa, czwartek: 7:30 – 15:30
  • piątek: 7:30 – 14:00
Zapraszamy!

Udostępnij